Przez ostatnie sto lat istniały trzy główne szkoły egzekwo­wania posłuszeństwa. Na porządku dziennym było nakłania­nie dzieci do dobrego zachowania przez zadawanie im fizycz­nego bólu i wywoływanie w nich lęku. Później, gdy bicie wy­szło z użycia, rodzice przyjęli metodę wzbudzania w dziecku poczucia winy, oskarżając je i nakłaniając, by ze wstydu po­prawiło swe zachowanie. W ostatnich latach używano metody izolowania dziecka na jakiś czas. Jak wynika z doświad­czeń płynących z odbywania kary więzienia przez dorosłych, izolowanie ludzi często nie uczy niczego. A więc różnice i zmiany w metodach były jedynie niewielkie.

Miłość stanowcza przewyższa każdą z tych metod; uznaje ona, iż posłuszeństwo oznacza zarówno nasze zaangażowa­nie, jak i nauczanie. Istotą dyscypliny nie jest więc kara. Wiel­kim atutem miłości stanowczej – przy wykorzystaniu metody ?kąta” oraz wypracowaniu sposobu na ?uporanie się z proble­mem” – jest to, że nigdy nie będziemy musieli uderzyć swoje­go dziecka. Nasze dzieci – a być może pewnego dnia wszyst­kie dzieci – będą mogły rozwijać się bez żadnego lęku przed rodzicami. Czy można sobie wyobrazić lepszą sytuację?

Miłość stanowcza oznacza oczywiście konieczność stawa­nia z dzieckiem twarzą w twarz, oznacza konfrontację, ozna­cza również, że dziecko będzie musiało radzić sobie samo w wielu kłopotliwych sytuacjach, lecz nigdy nie oznacza za­dawania bólu. Celem miłości stanowczej jest po prostu dopomożenie dzieciom w znalezieniu lepszej drogi.