Wiele matek z powodu niskich dochodów partnera (względnie braku zatrudnienia) lub matki samotnie wy­chowujące dzieci zmuszone są podjąć pracę, mimo iż wolałyby ten czas spędzić z dzieckiem (jest to problem na skalę państwową, środki zaradcze, jakie podejmuje państwo, omawiamy w rozdziale ?Ulgi dla rodziców”). Jestem przekonany, że jeśli wymaga tego sytuacja, dzieci potrafią przystosować się do trudnych warunków. Posia­dają zdolność instynktownej oceny rzeczywistości. Jeśli czują, że pragniesz być z nimi, ale sytuacja na to nie po­zwala, ich poczucie własnej wartości ucierpi mniej niż w przypadku, gdy wiedzą, że możesz być z nimi, ale nie jesteś, gdyż wolisz spędzać czas gdzie indziej.

PODWAŻANIE KOMPETENCJI MŁODYCH RODZICÓW

Bywa, że młodzi rodzice powracający do pracy twierdzą, iż źle wywiązują się ze swych rodzicielskich obowiązków i że ich dziecko z pewnością więcej zyska, pozostając pod facho­wą opieką. Rzecz jednak nie polega tylko na tym, czy jesteśmy dobrymi, czy złymi rodzicami. Tylko nieliczni dobrze sobie radzą z wychowywaniem dzieci. Dobrymi rodzicami stajemy się wraz z upływem lat, w czasie których wypracowujemy naj­lepsze sposoby współżycia z naszymi pociechami. Przekazy­wanie dzieci pod opiekę osób trzecich może w konsekwencji osłabić naszą wiarę we własne możliwości. Są rodzice, którzy twierdzą, że oddawanie dzieci w obce ręce pogarsza sprawę. Rodzice tacy tracą bowiem wiarę w siebie, czują się odizolo­wani od dziecka, wydaje im się, że są mniej kochający i atrak­cyjni niż opiekunowie. Im sprawniejsza opieka z zewnątrz, tym większa nasza samokrytyka. Dlatego zawsze lepiej jest współpracować z rodzicami, dawać im wskazówki, pokazy­wać sposoby współżycia z dziećmi. Krótko mówiąc, zamiast pomijać rodziców i skupiać uwagę wyłącznie na dzieciach, należałoby poświęcić tym pierwszym więcej zainteresowania. Ale jest to oczywiście problem delikatnej natury.

Stały rytm i konsekwencja, wczucie się w świat małego dziecka nie są możliwe do osiągnięcia w ośrodkach opieki. Nawet w najbardziej renomowanych miejscach dzieci, zanim trafią do szkoły, przechodzą przez ręce dziesiątków opieku­nów. Często w ciągu trzech, czterech lat, jakie spędzają poza domem, przenosi się je z jednego żłobka lub przedszkola do drugiego, nie dając poczucia stabilności. Z obserwacji wyni­ka, że niektóre rodziny, by wyjść naprzeciw własnym potrze­bom, korzystają z czterech różnych miejsc dziennej opieki. Inne badania wykazały ogromną rozbieżność w programach działania ośrodków opiekuńczych, do których uczęszczały dzieci w ciągu tego samego dnia.